Designed by Veethemes.com


Spróbujcie przypomnieć sobie taką sytuację, kiedy nagle kogoś widzicie i w głowie pojawia się wielki znak zapytania 'Do kogo ona/on jest podobna/y?'. Albo może inaczej, kiedy to właśnie ty jesteś obiektem pokrętnych myśli. Czas w którym 'ta' osoba myśli, jest jedną wielką euforią i przewijaniem w głowie wizerunków osób z czerwonego dywanu albo sieci! I nagle kiedy się już dowiadujemy jak bardzo podobni jesteśmy do tych 'gwiazd' pojawia się czasem zdumienie, wtedy zwykle nasza samoocena mnoży się razy 100000, albo wręcz odwrotnie..' serio? Już wolałabym nie wiedzieć'. Tak, więc jestem chyba najlepszy przykładem do badań, bo co niemal trzecia osoba, którą poznaje porównuje mnie do kogoś innego. Potem zwykle włączam sobie zdjęcie tej osoby, staje przed lustrem i szukam punktów wspólnych. Nie wiem czy to dobra oznaka, bo będąc 'blogerką' warto się czymś wyróżniać. Mam nadzieję, że dla Was jestem mimo wszytko jedną i jedyną Gneshką :)


Dzisiejszy post to proste zestawienie burgundowej sukienki z ćwiekami, którą udało mi się znaleźć w sh. Chociaż nie ma jeszcze lata, to temperatury na prawdę dają się odczuć. Wtedy nie mam ochoty na wymyślne zestawy. Stosuję wtedy taktykę 3x N "najmniej, najprzewiewniej, najluźniej". Aby lekko urozmaicić całość założyłam ulubiony kapelusz, który dodaje charakteru każdej stylizacji.



Muszę Wam powiedzieć, że mimo, że blog w wakacje będzie miał 2 lata, to moje 'modelowanie' przed aparatem wymaga jeszcze dużo pracy. Zwłaszcza kiedy zdjęcia mają trwać 10 minut. Jednak praca z profesjonalistami o wiele ułatwia całe zadanie. Tak oto miałam okazję robić zdjęcia z przesympatyczną Kasią Ledwoń( link do jej bloga i FB znajdziecie poniżej). Niestety, wymogi wymiarów zdjęć bloga nieco mnie ograniczyły, ale na jej stronie będziecie mogli zobaczyć zdjęcia z tego posta i nie tylko, w pięknej panoramicznej wersji. Zapraszam!:)




Bluzkę z baskinką kupiłam już dosyć dawno. Wtedy był to nr 1 we wszystkich sklepach. Mojej wymarzonej szukałam przez długi czas. Chciałam, aby baskinka ładnie się układała, wiła i falowała lekko odstając od talii. Swój ideał znalazłam dopiero będąc w Londynie. Nie marnowałam okazji i kupiłam jeszcze czarną, mam nadzieję, że kiedyś również ją zobaczycie. Mimo wielkiego zauroczenia, na blogową premierę czekała dosyć długo, bo dopiero piękna pogoda pozwala mi ją prezentować całą swoją okazałością. 


Jak pewnie zauważyliście zmienił się nieco image bloga. Co o tym myślicie?


Jest to już ostatnia część relacji z FWP. Jako, że pierwszy raz uczestniczyłam w takiej imprezie nie chce bawić się w wyrachowanego krytyka modowego, bo nim nie jestem. Trudno jest mi także ocenić czy była to lepsza czy gorsza edycja tego wydarzenia. Nie jestem pewna czy jest już podana oficjalna data jesiennej edycji, ale mam nadzieję, że uda mi się w niej uczestniczyć. Wtedy na pewno będę mogła bardziej 'profesjonalnie' ocenić i porównać co się zmieniło, co dodano, a czego mi brakowało. Tak więc chce podzielić się z Wami moimi wrażeniami, bez opiniowania pracy projektantów czy organizatorów FWP. Myślę, że cała impreza umożliwia spotkanie wielu ciekawych ludzi, których widzimy nie tylko w telewizji, myśląc 'Ciekawe czy na żywo też tak fajnie wygląda?!', ale także blogerów tych mniej i bardziej znanych. Możemy bez większych problemów zamienić kilka zdań z tymi ludźmi, co w przypadku większości takich wydarzeń jest nierealne. Po drugie jest to niesamowicie inspirujące miejsce. Spotykają się tutaj wszystkie style. Nikt nie jest osądzany czy odrzucany ze względu na to jak wygląda. Trzecią ważną rzeczą jest poznanie nowych marek, które co roku znajdują się w Showroomie. Ja osobiście poznałam i zobaczyłam kolekcje projektantów, o których już zdążyłam się dowiedzieć, ale także tych mniej znanych, czasami dopiero rozpoczynających swoją karierę.

Całe uczestnictwo w FWP sprawiło mi niezwykłą frajdę i z całego serca chcę podziękować osobom, dzięki którym mogłam się tam znaleźć! DZIĘKUJĘ! :)